Aktualności
Ktoś powiedział, że ludzkie życie to stąpanie po kruchym lodzie albo próba chodzenia po wodzie. Dzisiaj, gdy czytamy w Ewangelii o Jezusie i Piotrze, którzy chodzą po wodzie, ta prawda życiowa staje się dla nas pierwszorzędnym przesłaniem.
To „życiowe stąpanie” po wodzie bez Jezusa jest absolutnie niemożliwe. Obecność Chrystusa w życiu człowieka daje mu poczucie bezpieczeństwa, pewności i stabilizacji. Dopóki Piotr szedł wpatrzony w Jezusa, to nic złego mu nie groziło. Widok silnego wiatru spowodował strach i nieszczęście. Tonięcie to nic innego jak zagubienie i rozpacz.
Często życie wpędza nas w rozpacz, zagubienie i wtedy jak najszybciej winniśmy uchwycić się wyciągniętej ręki Jezusa i przyznać się do słabej i małej wiary. A dlaczego jest ona taka słaba i mała? Jak traktujemy w swoim życiu Pana Boga? Kim On dla nas jest? Czy za Nim tęsknimy, czy Go szukamy?
Słyszeliśmy też dziś opowieść o Eliaszu, który spotkał się z Bogiem. Nie był to Bóg w gwałtownym wietrze, w trzęsieniu ziemi, ani w ogniu. Bóg był dla Eliasza łagodnym szmerem powiewu wiatru. Bóg chce być dobry i łagodny. I kiedy Go prosimy: „Panie, ratuj!”, to za każdym razem pomaga nam wyjść z tarapatów. I pyta: „Czemu zwątpiłeś?”.
No właśnie, czemu zwątpiłeś? Bo masz małą wiarę, stoisz z boku. Bo ta wiara to tak przy okazji, gdy jest trochę czasu. Bo gdybyś miał wiarę „jak ziarnko gorczycy”, to stać by cię było na mądrość i życiową odwagę. To miałbyś przykazania w sercu, a nie tylko w pamięci. To byłbyś jak Eliasz rozkoszujący się łagodnością i dobrocią Boga.
ks. Krzysztof Stosur